piątek, 29 marca 2013
Rozdział 1
Justin's POV
..
Zatrzasnąłem drzwiczki swojego samochodu, rozglądając się dookoła. To takie zabawne, ludzie bali spojrzeć się na mnie, myśląc że moge im coś zrobić. Zaśmiałem się cicho, schowałem kluczyki do kieszeni mojej skórzanej kurtki i postanowiłem wejść do budynku. Otwierając wielkie drzwi od razu do moich nozdrzy doszedł zapach pomieszanych perfum. Ugh, jak ja tego nie lubię - pomyślałem. Doszedłem do mojej szafki, wpisałem kilka liczb i drzwiczki otworzyły się. Wyciągnąłem potrzebne książki i schowałem do środka moje okulary. Oparłem się plecami o szafkę, chowając ręce do kieszeni.
Nagle na korytarzu zrobił się zamęt, wszyscy szeptali do siebie pokazując palcem w stronę drzwi. O co chodzi? I właśnie wtedy ją zobaczyłem. Średniego wzrostu szatynka, jej długie włosy opadały na ramiona, koszulka z krzyżem, rurki i trampki. Wszystkie elementy jej stroju opierały się głównie na czarnym kolorze. Pewnym krokiem szła przed siebie, na nikim nie zatrzymywała wzroku, aż do momentu kiedy zobaczyła mnie. Otworzyła szeroko oczy i lekko się uśmiechnęła, jednak wymineła mnie i poszła dalej.
To było bardzo dziwne.
Nie przejmowałem się jednak tym zbyt długo, bo chwile po zajściu zadzwonił dzwonek. Nie spiesząc szedłem do klasy w kórej miałem mieć język angielski z panią Mc Collins. Czy wspominałem już, jak bardzo nienawidzę tej baby? Nie? Więc już mówie, Mc Collins to najwredniejsza, najgłupsza, najbrzydsza i najgrubsza nauczycielka tej szkoły. Prócz klasowych kujonów nikt jej nie lubi. Nie ma się co dziwić, to suka. Moje rozmyślanie na jej temat przerwały białe drzwi. Ah, to już tu. Przekroczyłem próg i zobaczyłem, że nauczycielki jeszcze nie ma, już miałem zamiar udać się do mojego stałego miejsca, ale ku mojemu zdziwieniu było już zajętę.
Co do kurwy?
- To moje miejsce. - Podszedłem do dziewczyny siedzącej w ostatniej ławce, podniosła głowe i zobaczyłem tą samą, która przechodziła przez korytarz.
- Cóż, nie wydaje mi się. - Otworzyłem szeroko oczy ze zdumienia, klasa nagle przestała rozmawiać, tylko patrzyła na nas.
- Jesteś nowa w tej budzie, więc pewnie jeszcze nie wiesz.. jeżeli mówię ci, że miejsce, na którym siedzisz jest moje, to masz sobie znaleźć inne miejsce.
- Jeśli myślsiz, że się ciebie boję, to jesteś w wielkim błędzie. - Uśmiechnęła się sztucznie.
- Czy ty zdajesz sobie sprawę z kim zadzierasz? - Mówiąc to moje zęby były mocno zagryzione, a pięści ściśnięte.
- Tak, doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Jesteś Justin Bieber, ten którego wszyscy się boją. Czarne interesy i te sprawy, pełno plotek na twój temat. Ale wiesz.. nie robi na mnie to żadnego wrażenia i dalej się ciebie nie boję. Więc jeśli możesz, to usiądź sobie chłopczyku bo jest coś takiego jak strefa osobista, wiesz?
Już miałem wytargać ją za te jej kudły, ale w tym momencie nauczycielka weszła do klasy.
Policzymy się później, suko.
- Bieber, siadaj do ławki, lekcja się zaczęła. - Wywróciłem oczami i z czerwonymi od złosci policzkami ruszyłem w strone pierwszej ławki.
*
Lekcja minęła całkiem szybko, moze dlatego że nie zwrałem uwagi na ględzenie tej durnej baby. Przez całą lekcje myślałem o tej dziewczynie. Kim ona do cholery była, że nie bała się Justina Biebera?
~*~
Hej :) x
Rozdział pierwszy z głowy, komentujcie, proszę :3
*w opowiadaniu Justin nie jest sławny.*
Subskrybuj:
Posty (Atom)